- Jednak był tutaj - westchnął Fred.
- Ale już go nie ma, a George dojdzie do siebie - uśmiechnęła się Miona. Chłopak odwzajemnił uśmiech, a ona usiadła. Wszyscy poza tą dwójką opuścili skrzydło szpitalne. Ginny i Ron padali z nóg, więc udali się do swoich dormitoriów. Hermiona nie była zmęczona, mimo że przespała tylko trzy godziny na jednym z łóżek. Fred delikatnie złapał ją za rękę. Zrobiło jej się gorąco, a na jej twarz spłynął lekki rumieniec. Oddech jej przyspieszył i cała się spięła, ale próbowała to ukryć. "Co się dzieje do cholery?!" myślała. Siedzieli tak w milczeniu. Żadne z nich nie chciało spojrzeć na tę drugą osobę, ale nie chcieli też odrywać się od siebie.
- Jeśli chcesz to pójdź się przespać - zaproponowała Hermiona, przerywając ciszę.
- Nie spałeś całą noc - spojrzał w jej czekoladowe oczy.
- Nie ma szans, nie zasnę teraz - westchnął i opuścił głowę. Usłyszeli jak otwierają się drzwi do skrzydła szpitalnego i puścili swoje dłonie jakby ich oparzyły. Jednocześnie odwrócili głowy przez lewe ramię i spojrzeli na uśmiechniętą, rudą głowę Ginny. Oni również parsknęli krótkim śmiechem zauważając, że wyglądają identycznie.
- Idźcie gdzieś, teraz ja będę z Georgem - powiedziała i zrzuciła Freda z krzesła.
- Bawcie się dobrze! - krzyknęła i popchnęła ich w stronę wyjścia. Prawie niezauważalnie mrugnęła do Hermiony, a ta wywróciła oczami. Rudowłosa zatrzasnęła za nimi drzwi.
- Chodź coś ci pokażę - wpadła na pomysł szatynka. Chwyciła Freda za rękę i pociągnęła w stronę schodów. Po kilku minutach znajdowali się już naprzeciwko Wielkiej Sali.
- Boże, lekcje! - zawołała Hermiona i chciała wyrwać się z uścisku chłopaka.
- Stój! Coś ty. Żadne lekcje! - pokręcił głową tak jak pani Weasley, kiedy mówi coś typu "Ach, ta dzisiejsza młodzież." Gryfonka próbowała się jeszcze wyswobodzić, ale bezskutecznie i w końcu dała za wygraną. Odwróciła się i "przepłynęła" przez ścianę. Zapomniała, że trzyma Freda za rękę i teraz jego przedramię znajdowało się już po tej stronie, a cała reszta ciała po drugiej. Pociągnęła go mocno i wreszcie w całości stanął koło niej. Byli w lesie, a w oddali słychać było szum strumyka? A może rzeki?
- Lasy deszczowe - szepnęła dziewczyna i zrobiła krok do przodu. Natychmiast jej ubrania zamieniły się w krótką sukienkę na ramiączkach zrobioną jakby z malutkich listków. Chłopak zawahał się, ale podszedł do niej. Miał na sobie t-shirt z takiej samej tkaniny jak Hermiona i czarne shorty. Bez słowa zagłębiła się w stronę lasu. Po kilku minutach jej oczom ukazał się piękny wodospad. Westchnęła z zachwytem i zbliżyła się do niego by po chwili zniknąć wśród skał.
- Miona? Gdzie jesteś?
- Tutaj! - krzyknęła i wystawiła głowę ze szczeliny. Rudowłosy chłopak wszedł za nią i jego oczom ukazał się najpiękniejszy widok jaki kiedykolwiek dane mu było zobaczyć. Byli w środku wodospadu. Po lewej stronie upadała kurtyna wody i piany, a po prawej rozciągał się widok na cały las deszczowy sięgający aż po horyzont. Hermiona siedziała na kamieniu odwrócona tyłem spoglądając w zielony bezkres. Wyglądała jak nimfa. Całe jej drobne ciało pokrywały kropelki wody, a twarz nie chowała zachwytu. Chłopak usiadł koło niej.
- Co to za miejsce?
- To moja kryjówka - odpowiedziała i uśmiechnęła się tajemniczo. Oparła głowę na jego ramieniu, a oddech mu przyspieszył.
- Po co mnie tutaj zabrałaś?
- Bo to jedyne miejsce, w którym można zapomnieć o całym świecie - westchnęła i spojrzała prosto w jego ciemne oczy. Błyszczały jakimś nieznajomym blaskiem. Nagle Hermiona poczuła niepohamowaną chęć pocałowania go. Chciała wpić się w jego zaczerwienione usta. Całą sobą powstrzymywała te pragnienie. Złapał ją delikatnie za podbródek, a ona spuściła hamulec. Całowali się delikatnie. Odwróciła się tak by siedzieć do niego przodem. Złapał ją w talii i przysunął bliżej, a ona zarzuciła mu ręce na szyję. Poczuła jak wszystkie wnętrzności wywróciły się do góry nogami, a potem już całkowicie zniknęły. Przestali się opierać i pozwolili poddać się emocjom. Rozchyliła wargi, by ich języki mogły zaczął ognisty taniec. Objęła go mocniej rękami. Złapał ją za uda i sprawił, że dziewczyna siedziała okrakiem na jego kolanach. Zagryzł delikatnie jej wargę i zaczął obdarzać jej szyję delikatnymi pocałunkami. Odchyliła głowę w tył i wydała z siebie jęk zadowolenia. Całował ją po obojczyku, aż powolutku powrócił z powrotem do ust. Ten pocałunek był bardziej romantyczny. Przestali się spieszyć. W końcu oderwali się od siebie. Oparła mu głowę na piersi, a on objął ją rękami i pocałował w czoło. "A więc tak smakuje szczęście" pomyślała i mimowolnie na jej twarz spłynął uśmiech. Wstała i wyszeptała Gryfonowi na ucho:
- Od dzisiaj to będzie nasza kryjówka. Jedyne miejsce, w którym będziemy mogli zapomnieć o całym świecie - pocałowała go delikatnie w policzek i uciekła z kamiennej komnaty.
*
Wbiegła do pokoju wspólnego i popędziła na górę. Na szczęście wszędzie było pusto. Oczywiście wszyscy przyzwoici uczniowie były na lekcjach. Hermiona wpadła do dormitorium i rzuciła się na łóżko. Zaczęła się śmiać jak idiotka. Pisnęła cichutko ze szczęścia i wyszczerzyła się do poduszki. Kiedy się uspokoiła i tylko głupio uśmiechała, spojrzała w lustro. Pierwsze co rzuciło się w oczy to krwista malinka. Znowu zaczęła się śmiać. Dokładnie obejrzała całą szyję, ale nie znalazła żadnego innego śladu Freda. "Żadnego śladu Freda" na tę myśl zaczęła trząść się ze śmiechu. "Miłość powinna być zakazana. Nie myśli się logicznie i do tego działa jak narkotyk" znowu śmiech. Sięgnęła po puder i zatuszowała malinkę. Odłożyła go z powrotem do kosmetyczki i wtedy do pokoju wpadła Ginny.
- Co ci się stało? - zapytała.
- Nic, Ginny, nic. Po prostu jestem szczęśliwa. Naprawdę szczęśliwa - opadła na łóżko z rozłożonymi rękami i zaczęła się szczerzyć do sufitu.
- Hermiona, nic ci nie jest?! Czy ktoś trafił w ciebie zaklęciem rozweselającym? A może masz gorączkę? - szatynka dostała niekontrolowanego ataku śmiechu.
- Gorączkę? Coś ty! - ale przyjaciółka przyłożyła jej rękę do czoła, by sprawdzić temperaturę.
- Ćpałaś?
- Ginny, nie jestem taka! - obruszyła się Hermiona, ale od razu powrócił się śmiech.
- Butelki... Gdzieś tutaj muszą być butelki po Ognistej, albo po jakimś mugolskim trunku - mówiła do siebie ruda, chodząc po pokoju.
- Opanuj się Ginny!
- I kto to mówi? - Ruda oparła ręce na biodrach i zmierzyła przyjaciółkę wzrokiem.
- Nic się nie stało. Po prostu... - ale nie dokończyła, bo przyszła kolejna fala.
- Całowałam się z Fredem! - wykrzyknęła i znowu zaczęła się szczerzyć jak wariatka.
- Ty? Z Fredem? Nareszcie! - zapiszczała Ginny i przeturlała się po podłodze po to by zaśmiać się najgłośniej jak potrafiła.
- Wstawaj Gin! Ktoś pomyśli, że jesteśmy psychiczne! Albo, że jaramy coś. Maryśkę czy jakoś tak. Nie znam się na tym - wybełkotała Hermiona pomiędzy przypływami śmiechu. Podniosła się z łóżka i zatoczyła się do przyjaciółki. Spróbowała ją podnieść i obie wylądowały na podłodze, śmiejąc się jeszcze głośniej.
- Wiesz, że jesteśmy głupie, prawda? - spytała szatynka.
- Doskonale zdaję sobie z tego sprawę - odparła ruda i żadna z nich nie powiedziała już nic więcej. Tarzały się po podłodze, aż przyszły Parvati z Lavender i spojrzały na nie krzywo.
W drodze na kolację co chwila spoglądały na siebie z obłąkanym wzrokiem i wybuchały śmiechem.
- Co wy macie takie dobre humory, hę? - zaciekawił się Ron, ale przyjaciółki tylko spojrzały na siebie i śmiały jak głupie.
- Wariatki - westchnął Harry i zabrał się za swoje ziemniaki.
-------------------------------------------------------
Dobry, dobry :*
I co powiecie na ten rozdział? Szczerze to mimo braku weny wyszedł całkiem nieźle i jestem zadowolona! Szok! Ja? Zadowolona? To pewnie dzięki naćpanej Hermionie :)) Uwielbiam ją taką! Muszę chyba częściej sprawiać, żeby była taka szczęśliwa c: Zostawiam wam ocenę tego rozdziału i proszę o komentarze! Wiele z was pisało, że czytacie regularnie i powiem, że zostałam mega zaskoczona, ale teraz chciałabym żebyście mi to udowodnili i skomentowali!
Naćpana Ginny ♥
PS. Jak czyta się w takim kolorze?
Codziennie sprawdzam czy nie ma nowej notki i wreszcie się doczekałam! ^w^ Cud, miód, malinka xDD P.S Piee~erwszaa~aa!! xD
OdpowiedzUsuń~ Kitty ;*
Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńNie wiem co napisać wiec posyłam serduszko <3 xD
OdpowiedzUsuńPs. Rozdział super jak zawsze
~Sandra
I zapomniałam xD Ten kolor jest lepszy niż żółty, o wiele^w^
OdpowiedzUsuń~ Kitty
Baaaaardzoo mega fajny. :P Hermiona mnie zaraziła jej bardzo dobrym humorkiem. :D Jeju! Całowali się. :P Brzmię jak jakaś małolata ale straasznie mi się podoba ten fakt. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, ściskam i zapewniam o regularnym czytaniu. :P
~Lady Tempest
P.S. Czcionka o niebo lepsza niż żółta. ;)
Sweet. Ty masz talent. Nie jestem w stanie nic więcej napisać.
OdpowiedzUsuńZawsze wolałam Romione, ale Fremione nie gardzę ^^ pisz, pisz :D :* http://hogwart-wizards.blogspot.com/2014/07/rozdzia-i.html pierwszy rozdział u mnie ; )
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdzial ?
OdpowiedzUsuń