Music

piątek, 30 maja 2014

Rozdział 21 - Boże Narodzenie

Odstawiła ostrożnie kufer i uśmiechnęła się do pani Weasley.
- Witaj, Hermiono! - Przytuliła ją ciepło gospodyni i gestem zachęciła by weszli do kuchni.
- Dzień dobry, pani Wealsey. - Przywitała się Hermiona uśmiechając się jeszcze szerzej. Usiadła na krzesło przy stole w kuchni Weasley'ów. Obok niej usiadła Ginny oraz Harry, natomiast Ron z matką opadli na krzesło naprzeciwko.
- O której przybędą Fred i George? - Zapytała pani Weasley.
- Powinni być kilka minut po 10.30. - Odpowiedziała Ginny.
- Jesteście głodni? Przygotowałam śniadanie. - I zaczęła krzątać się po kuchni. Miona grzecznie odmówiła tak jak i inni, więc usiadła z powrotem.
- Kto jest waszym nauczycielem obrony przed czarną magią w tym roku?
- Profesor Alexander Vingt.
- Dobrze uczy?
- Świetnie. Jest naszym najlepszym nauczycielem jakiego kiedykolwiek mieliśmy. - Odpowiedział Ron, a reszta gorliwie pokiwała głowami.
- Myślałam, że może wpadlibyśmy dzisiaj na Pokątną, ale tych okolicznościach to nie wiem czy coś z tego wyjdzie. - Westchnęła pani Weasley.
- Mamo, to świetny pomysł! - Krzyknął Ron.
- Wiem, ale trochę ryzykowny nie uważasz? Kazali nie wychodzić z domu jeśli nie ma takiej potrzeby.
- Ale przecież jest potrzeba! Nie myliśmy na Pokątnej od wakacji.
- A ja chciałam jeszcze dokupić prezentów i dekoracji. Tata ma dzisiaj wcześniej wrócić z pracy, więc około południa się tam wybierzemy.
- Tak, zresztą muszę wysłać prezenty do rodziców i do mojej znajomej z Francji, Isabelli. - Oznajmiła Hermiona. Wszyscy zaciekawili się jej korespondencyjną znajomością.
- Poznałyśmy się kiedy byłam na wakacjach we Francji. Ona chodzi do Beauxbatons. Od tamtego czasu wysyłamy do siebie listy i w ogóle. Jest w naszym wieku. Myślałam czy by nie zaprosić jej do siebie na wakacje i poznać z wami.
- Chętnie ją poznam! - Ucieszyła się Ginny.
- Może zaniesiecie swoje kufry na górę i rozłożycie dodatkowe łóżka? Harry, kochaneczku, będziesz spał u Rona, a ty Hermiono u Ginny. - Cała czwórka wróciła do salonu, gdzie stały ich rzeczy. Harry wypuścił Hedwigę, która natychmiast wyfrunęła przez okno, a Hermiona otworzyła klatkę Krzywołapa, który pognał do ogrodu polować na gnomy. Chwyciła swój kufer i zaczęła wciagać go po schodach aż na drugie piętro do pokoju Ginny. Chłopcy poszli dalej aż na szóste do pokoju Rona. Teraz kiedy Hermiona znowu na ponad tydzień miała zamieszkać w tym pokoju, przypomniały jej się gorące, wakacyjne tygodnie, podczas których obserwowała grę innych oraz do nocy plotkowała z przyjaciółką. Położyła kufer i kosz Krzywołapa w rogu i usiadła na łóżku Ginny. Ściany były poobklejane plakatami Fatalnych Jędz, Harpii z Holyhead oraz zdjęciami. Kiedy Hermiona była w drugiej klasie zrobiły sobie zdjęcie na błoniach. Podczas wypadu do Hogsmede z Jacobem, z wakacji w Egipcie. Jednak najwięcej zdjęć było właśnie z Mioną. Kilka z Ronem i Harrym lub Luną oraz z bliźniakami.
- Hej! Może byś mi pomogła co? - Ginny udawała rozeźloną i obie się zaśmiały.
- No już, już. - Mruknęła Hermiona udawając poirytowanie i łaskawie pomogła przyjaciółce rozłożyć łóżko. Usłyszały jak ktoś przewraca się na ziemię i pobiegły do drzwi spychając się nawzajem i śmiejąc najgłośniej jak potrafiły. Jednak kiedy zeszły do salonu i śmiech był jeszcze głośniejszy. Fred leżał na ziemi z głową przyciśniętą do podłogi, George wplątał się jego nogi, a ich kufry leżały otwarte obok i wyrzuciły chyba całą ich zawartość.
- Złaź ze mnie George!
- To nie moja wina, że stałeś jak kołek przed kominkiem. - Zaśmiał się bliźniak i nie bezproblemu wstał i zaczął wkładać z powrotem swoje rzeczy do kufra.
- Och, chodźcie tu! - Zawowała pani Weasley i chwyciła ich w objęcia. Właśnie zeszli Harry z Ronem, a kiedy zobaczyli rozwalone ubrania na podłodze, starali się zdusić śmiech.
- No ruszcie się wszyscy i pozbierajcie te rzeczy! - Krzyknęła pani Weasley, jednak nie była zła. Sama wzięła się za przygotowywanie sałatki na później oraz stworzeniem listy potrzebnych rzeczy, które należy kupić na Pokątnej. Dziewczyny najchętniej zaczęły by tarzać się ze śmiechu na podłodzę, ale powstrzymały tę pokusę. Bliźniacy też zaczęli się śmiać i wszyscy w dobrych nastrojach zanieśli rozwalone rzeczy do ich pokoju na trzecim piętrze. Cały pokój był zagracony różnymi dziwnymi zabawkami i papierkami z cukierów. Hermiona opadła na jedno łóżko koło Harry'ego i powiedziała:
- Dzisiaj o 12.00 wybieramy się Pokątną. Też idziecie?
- Pewnie. Musimy zajrzeć do Magicznych Niespodzianek Gambola i Japesa. Kończą nam sie zapasy.
- Zapasy czego? - Dopytywała się Ginny.
- Niech cię to nie obchodzi. - Pogroził jej George i wymienił znaczące spojrzenie z bliźniakiem, po czym oboje uśmiechnęli się tajemniczo. Po jedenastej pojawił się pan Weasley. O wiele wcześniej niż planowali, tak więc wpół do dwunastej wszyscy czekali już przed kominkiem Weasley'ów w salonie. Hermiona spakowała do torby prezenty dla Belli i rodziców, a pani Weasley oświadczyła, że na bożonarodzeniowej kolacji pojawią się również Syriusz, Lupin, Tonks i Hagrid. Pierwszy wszedł pan Weasley, krzyknął "Ulica Pokątna" i zniknął. Za nim Ron, Harry, Ginny, Fred, aż w końcu Hermiona. Przytrzymała torbę przy sobie i zamknęła oczy. W uszach jej gwizdało i co chwila błyskało jej jakieś światło kiedy "mijała" inne kominki, mimo zamkniętych oczu. Wylądowąła twardo i otworzyła oczu. Obdarła sobie dłoń upadając, ale natychmiast się odsunęła, bo bała się, że George zaliczy już drugą kolizję w tym dniu, tym razem z jej udziałem. Otrzepałą dłonie i wstała. W ułamku sekundy tam gdzie przed chwilą stała zmaterializował się George, klnąc pod nosem. Wyglądało na to, że w trakcie "jazdy" wypadło mu kilka cukierków.
- Tylko siedem - mruknął.
- A miałem dziesięć!
- Spoko, mam jeszcze czternaście - Hermiona nie za bardzo wiedzieła o co im chodzi, ale za nim pojawiła się pani Weasley, Fred szepnął jej na ucho:
- W Magicznych Niespodziankach chcemy wypróbować nasz produkt. - I uśmiechnął się tajemniczo. Dziewczyna nie była przekonana czy ktokolwiek o tym wiedział, ale uznała, że nie ma czym się zamartwiać. Kiedy cała ósemka stała już stabilnie na nogach pani Weasley oznajmiła, że za godzinę spotkają się w Dziurawym Kotle i każdy ruszył w inną stronę. Bliźniacy skręcili w boczną uliczkę, państwo Weasley postanowili wybrać trochę pieniędzy z Gringotta, Harry i Ron poszli obejrzeć nowe miotły, a dziewczyny postanowiły wstąpić do "Modnej czarownicy" obejrzeć kosmetyki oraz ubrania mugoli. Był to jedyny sklep, który je sprowadzał. Po przymierzały kilka rzeczy, w tym takie, których nigdy by nie ubrały śmiejąc się na cały sklep, aż Hermiona wybrała ciemne dżinsy, a Ginny czarno-białą bluzę przez głowę. Zapłaciły za zakupy i skierowały się w stronę sowiej poczty. Miona poprosiła o dwie sowy. Jedna była wielkości małej sowy śnieżnej, a druga ogromnym puszczykiem, który miał bez problemu dotrzeć do Francji. Przywiązała paczuszki i listy do ich nóżek i wypuściła przez okno, którym można było "wysyłać" listy. Przez drugie sowy wlatywały i siadały na swoich miejscach.
- Może pójdziemy do Esów i Floresów? - Zaproponowała dziewczyna.
- Czemu nie. - Odpowiedziała Ruda i skierowały się w stronę sklepu. Hermiona w swoim żywiole oglądała wiele książek dotyczących najróżniejszych magicznych roślin oraz historii czarodziejów. W końcu zdecydowała się na "Gobliny i ich krwawa przeszłość". Zapłaciła i dziewczyny wyszły ze sklepu. Po ulicy głównej hulał wiatr, jakby wreszcie znalazł sobie trochę przestrzeni. Owinęły się szczelniej kurtkami.
- Też masz ochotę na gorącą czekoladę w Dziurawym Kotle? - Zapytała Ginny.
- O tak. - Stwierdziła Hermiona i szybkim krokiem ruszyły w stronę baru. Znalazły okrągły stolik w rogu i zamówiły dwie gorące czekolady. Przez kilka minut nic nie mówiły rozkoszując się smakiem ciepłego płynu aż drzwi do baru otworzyły się i zobaczyły dwie, identyczne rude czupryny.
- Hej! Tu jesteśmy! - pomachały bliźniakom. Oboje trzymali papierowe torby po brzegi wypełnione różnymi cukierkami i przedmioty o nieznanych dziewczyną właściwościach. Z ulgą opadli na kanapę.
- Co pijecie? - zagadnął George, zaglądając siostrze do kubka.
- Gorąca czekolada - i zamówili sobie jeszcze dwa kubki. Zaledwie barman Tom przyniósł tacę a napojami, a w drzwiach pojawiła się reszta Weasley'ów i Harry i bliźniacy od razu domówili cztery porcje. Wszyscy pokazywali sobie nowe "zdobycze" aż pani Weasley oznajmiła, że czas wracać do domu. Kolejno wchodzili w szmaragdowe płomienie i znikali. Najpierw Fred, potem Miona. Teraz było o wiele gorzej, ponieważ torba podskakiwała i "Gobliny i ich krwawa przeszłość" biły Hermionę po nodze. Tym razem się nie wywróciła, ale była pewna, że na nodze pozostanie ładny siniak. Zaklęła pod nosem, a Fred się zaśmiał.
- No, no, no. Nie ładnie tak się wyrażać, Hermiono! - i pogroził jej palcem z miną a la Percy. Wybuchnęła śmiechem i odsunęła się w ostatnim momencie, bo Harry właśnie pojawił się tam gdzie przed sekundą stała. Wszyscy rozeszli się do swoich sypialni aby odłożyć zakupy i przebrać się coś ciepłego. Pani Weasley nie dała im jednak ani chwili odpoczynku i zagoniła do pracy. Ginny pomagała gotować mamie wigilijne potrawy, Harry i Ron mieli udekorować podwórko, a Hermionie i bliźniakom pozostał cały dom. Zaczęli od choinki w salonie aż George stwierdził, że na samym szczycie musi znajdować się gnom przebrany za aniołka i poszedł do ogrodu wybrać tego najbrzydszego. Hermiona i Fred pracowali w milczeniu. Czuła się trochę niezręcznie sam na sam w jego domu. Po raz pierwszy Nora wydawała się jej mało przytulna. Jednak kiedy zabrali się za rozkładanie magicznych świeczek, które nigdy nie gasły i niczego nie podpalały Fred starał się podpalić Hermionie włosy. Nerwowa atmosfera natychmiast ich opuściła i teraz nie potrafili opanować śmiechu. Po kilku minutach wrócił George ze świeżutkim gnomem. Unieruchomił go i założył mu maleńką sukienkę. Powiedział, że jego gnom ma być niespodzianką i mają przystroić dom na wyższych piętrach. Hermiona złapała karton z dekoracjami i wbiegła na pierwsze piętro. Fred podążył za nią. Na każdych drzwiach wieszali wieniec z ostrokrzewu lub napis "Merry Christmas", a poręcze schodów owijali kolorowymi łańcuchami. W końcu powiesili ostatnią bombkę na drzwiach do pokoju Rona, kiedy Hermiona wpadła na pomysł.
- Czy ta klapa prowadzi na strych? - zapytała i wskazała na kwadrat w suficie. Fred potaknął.
- Tam też musimy zawiesić ozdoby! - zachichotała. Wyciągnęła z pudła ostatni napis "Wesołych Świąt" i popatrzyła w górę. "No tak" pomyślała. "Przecież nie sięgnę".
- Nie dosięgne tam - nachmurzyła się, ale Fred bez ogródek złapał ją w talii i podniósł tak, że bez problemu mogła dosięgnąć do sufitu. Zawiesiła ozdobę czarodziejską taśmą, a chłopak powoli opuścił ją na ziemię. W jakiś tajemniczy sposób okręciła się o sto osiemdziesiąt stopni wokół własnej osi i teraz jej twarz od jego twarzy dzieliły tylko centymetry. Czuła, że się rumieni, a on wciąż nie spuszczał rąk z jej talii. Trwało to jednak tylko chwilę i od razu się opamiętali. Nieco zmieszana podniosła pudło i powoli zaczęła schodzić pod schodach. Fred szedł zaraz za nią. Kiedy spojrzała na niego w salonie zobaczyła na jego twarzy rozczarowanie. "Czyżby liczył na coś więcej?" zadumała się Hermiona. Ale nie miała czasu na przemyślenia, bo musiała jeszcze pomóc pani Weasley i przygotować się na Wigilię. W domu było bardzo ciepło, więc zdecydowała się na krwisto czerwoną sukienkę bez ramiączek, z sercowatym dekoltem sięgającą do połowy uda. Do tego ubrała czarne balerinki, a włosy upięła w luźny kok. Ginny natomiast zaczesała włosy w gładki kucyk i włożyła koronkową, kremową sukienkę tej samej długości. Kwadrans przed siódmą dziewczyny zeszły na dół. Hermiona ułożyła prezenty pod choinką i zaczęła nakrywać do stołu. Do jadalni weszli bliźniacy.
- Wow wyglądacie ekstra! - krzyknęli jednocześnie na widok Ginny z Mioną.
- Wy też! - odpowiedziały dziewczyny i cała czwórka parsknęła śmiechem.
Punktualnie o siódmej do drzwi zadzwonił dzwonek i w jadalni pojawiła się cztery postacie.
- Cześć, Syriuszu! - zawołała Hermiona i pomachała mu ręką, a on się rozpromienił. Uścisnęła Tonks i rękę Lupina, a Hagrid poklepał ją po plecach tak mocno, że kolana się pod nią ugięły. Wkrótce jednak wszyscy zajęli miejsca przy stole, wzięli do ręki opłatek i zaczęli składać sobie życzenia. Do Hermiony najpierw podeszła Ginny:
- Wesłoych Świąt kochana! Życzę ci dużo szczęścia na egzaminach, mnóstwo książek i żeby ci ułożyło z Sama-Wiesz-Kim.
- Z Voldemortem?! - zaśmiała się Miona, ale Ginny skrzywiła się na dźwięk tego nazwiska, więc po prostu objęła przyjaciółkę. Następnie Harry życzył jej spełnienia marzeń, a potem pani Weasley, Tonks, Syriusz, George, Ron, pan Weasley, Hagrid, Lupin i na sam koniec Fred.
- Wesołych Świąt Panno Doskonała - szepnął do niej i dziewczyna się odwróciła.
- Jeszcze więcej złośliwych pomysłów - zaśmiała się i odłamała kawałek jego opłatka. Wyglądał jakby coś jeszcze chciał zrobic lub powiedzieć, ale pani Weasley właśnie przyniosła zupę grzybową, więc wszyscy zasiedli do stołu. Przez cały posiłek niewiele mówili poza wychwalaniem dań gospodyni. W końcu kiedy każdy pochłonął już trzy porcje puddingu postanowiła rozdać prezenty. Ginny pierwsza pobiegła do salonu i usiadła na dywanie obok choinki, bo to ona miała być "Świętym Mikołajem". Reszta gości i domowników usadowiła się na kanapie, fotelach i pufach. Najpierw sięgnęła po śliczną sowę płomykówkę, która trzymała w dziobie torebkę z prezentem.
- Hermiona - zachruchała rozpromieniona Ginny i sowa z wdziękiem sfrunęła na ramię Gryfonki. Sięgnęła po prezent i położyła go przed sobą. Pogłaskała sówkę po głowie, a ta zmrużyła swoje czarne jak smoła oczy. Wyciągnęła z torebki coś co okazało się albumem ze zdjęciami od jej rodziców. Do tego dołączona była karteczka:
Wesołych Świąt córeczko! Mamy nadzieję, że sowa bardzo ci spodoba. Wiemy, że do Hogwartu możesz zabrać tylko jedno zwierzątko, ale liczymy na to, że coś wymyślisz. Bardzo cię kochamy, rodzice.
Hermiona bardzo się ucieszyła, bo wreszcie przestanie pożyczać Hedwigę, ale z drugiej strony musiała zostawić Krzywołapa.
- Hej, Syriuszu?
- Mhm...?
- Czy nie chciałbyś przygarnąć na resztę roku szkolnego Krzywołapa?
- Och tak! Niesamowity pomysł! Wreszcie jakaś pogodna dusza w tym starym, zapleśniałym domu - Hermiona rozpromieniła się. Syriusz naprawdę lubił Krzywołapa i do tego był bardzo samotny.
- Hermiono, te lodowe sopelki są niezwykłe! - zachichotał. Wkrótce Ginny wcisnęła jej w ręce kolejne dwie paczki. W jednej był zestaw do pielęgnacji (żel do ciała, szampon i odżywka do włosów, perfumy i mydełko) o niesamowitym zapachu mango. Na karteczce było napisane:
Wesołych Świąt! Ginny, Harry, Ron
Druga była chyba najmniejsza ze wszystkich, jednak bardzo cenna. W środku była karta upominkowa od bliźniaków na jeden dzień w czarodziejskim SPA. Miała się tam wybrać za dwa dni. "Święty Mikołaj" dorzucił do jej stosiku jeszcze trzy paczki. Jedna była kompletem książek przygotowujących do SUMÓW w przyszłuym roku z zaklęć, transmutacji, eliksirów i obrony przed czarną magią od Syriusza, Tonks i Lupina. Druga prezentem od Jacoba czyli książka o historii domowych skrzatów oraz truskawkowe bombki. Trzecia była od Luny, która chyba umówiła się z innymi i przysłała Hermionie książkę przygotowującą do SUMÓW z zielarstwa. Zanim się spostrzegła przed nią leżała jeszcze jedna torebka, w której była książka z tej samej serii tym razem do numerologii od Deana, Seamusa i Nevilla. Hagrid przysłał to samo tylko, że o magicznych stworzeniach i do tego gwiazdki o smaku toffi. Od Belli dostała "Nieodgadnione czyli tajemnice starożytnych run", a od państwa Weasley tusz do rzęs i eyeliner, który miał wytrzymać ponad tydzień bez kruszenia się i rozmazywania. Hermiona rozejrzała się. Miała nadzieję, że to już wszystko, bo i tak nie zabierze się ze wszystkim na jeden raz. Przyjaciółka właśnie odpakowała białą sukienkę od Hermiony i zapiszczała "Jest cudowna! Dziękuje!" i cmoknęła ją w policzek. Harry dostał od niej znikający atrament i gumkę, która miała sprawić, że atrament z powrotem będzie widzialny. Ronowi kupiła "Drużyny quidditcha na całym świecie", a dla całej trójki dołączyła jeszcze miodowe znicze i karmelowe miotełki. Jacobowi posłała wielkie pudło fasolek wszystkich smaków i książkę pt. "Jasnowidzenie - jeśli masz to coś", a on zdecydowanie miał "to coś" zaśmiała się w duchu Hermiona. Rodzice dostali miętowe cukierki odświeżające oddech na 24 godziny i samoczyszczące nici do zębów. Lupina obdarowała truskawkowymi bombkami i książką "Najciekawsze wodne stworzenia", Tonks dostała poradnik "Aurorzy - jeśli chcesz byćjeszcze lepszy", a państwo Weasley toster wielofunkcyjny, który miał zachwycić pana Weasleya i wyręczyć panią Weasley oraz cukrowe śnieżynki. Bliźniakom kupiła czekoladowe niespodzianki i "Poradnik dla początkujących dowcipnisiów", dla Lunty natomiast wybrała dzieło "Mugolska i czarodziejska sztuka przez wieki". Dla Hagrida znalazła coś w jego stylu czyli "Najniebezpieczniejsze stworzenia dla fanatyków", dla Nevilla "Najdziwniejsze rośliny świata", dla Deana pióro do rysunków i błyszczący atrament, dla Zgredka dwie pary skarpetek, dla Belli wybrała kilka miejscowych przysmaków mianowicie czekoladowe żaby, lodowe sopelki i cukrowe śnieżynki, a dla Seamusa pakiet dziesięciu czekalodych żab z unikalnymi kartami.
Kiedy wszyscy rozpakowali już swoje prezenty krążyli od jednej do drugiej osoby dziękując za niesamowite upominki. Do Hermiony podeszli bliźniacy:
- Hermiono, tutaj jest coś nie tak - zagadnął George.
- Tutaj jest napisane "dla początkujących dowcipnisiów", a my nie jesteśmy początkujący! - oburzył się Fred. "A więc o to im chodziło" zaśmiała się dziewczyna.
- Przepraszam, nie było nic o stopniu super, mega zaawansowani - odpowiedziała ksztusząc się ze śmiechu a bliźniacy tylko pokręcili głowami i również wybuchnęli śmiechem.
Wkrótce ludzie zaczęli się rozchodzić do swoich domów i pokoi zabierając pudełka z prezentami. Hermiona ziewnęła i zabrała część swoich paczek. Potem wróciła po drugą i Iris (tak nazwała swoją sowę) sfrunęła jej na ramię najwyraźniej oczekując jakiegoś przysmaku. Wtedy coś sobie uświadomiła. Nie miała dla niej żadnego jedzenia. Rzuciła prezenty na łóżko i poszła do pokoju chłopców.
- Moglibyście pożyczyć mi trochę jedzenia dla Iris? - spytała.
- Jasne, częstuj się - odpowiedział Ron. Uśmiechnęła się i zabrała garść karmy. Wróciła do pokoju i położyła ją na szafce nocnej. Iris podleciała i z zadowoleniem zaczęła połykać przysmaki.
- Co ty na to, żeby dostarczyć pierwszy list? - zapytała Hermiona. Sowa natychmiast się wyprostowała i wyciągnęła nóżkę, jednak zauważyła, że jej nowa właścicielka dopiero rozwija pergamin i moczy pióro w atramencie. Dziewczyna chciała napisać list do sklepu zoologicznego z chęcią kupienia karmy oraz przysmaków dla sów oraz poprosiła o katalog z zakresu akcesoriów dla zwierząt. Musiała przecież nabyć miseczki na jedzenie i klatkę. Włożyła do woreczka kilka galeonów i zwinęła list w rulonik, który również włożyła do środka. Iris sfrunęła na jej ramię i wyciągnęła ponownie nóżkę. Hermiona przywiązała pakunek, pogłaskała sowę po złocistym łebku i otworzyła okno. Sowa odbiła się od ramienia i pofrunęła w noc. Hermiona wrzuciła wszystkie prezenty do kufra i przebrała się w piżamę. Opadła na łóżko, a po kilku chwilach do pokoju weszła Ginny. Ona również od razu się położyła i już po chwili zasnęła, ale Hermiona nie potrafiła zasnąć. Coś jej w tym najwyraźniej przeszkadzało.


-----------------------------------------------------
Po długiej przerwie powracam z nowym rozdziałem! Jednak tym razem już nie jestem sama. Teraz mam też betę Karoliną <3 Z góry dziękuję za wszystko co zrobiłaś! Myślę, że ogólnie rozdział wyszedł całkiem ok. Miałam dużo zabawy z wymyślaniem prezentów :D Rozdział dedykuję pewnej potterhead poznanej w sieci (pierwsza z mojego miasta!) czyli Agacie :*  Mam nadzieję, że wena z powrotem do mnie zawędruję i już niedługo będziecie mogli czytać 22. rozdział!

Kocham bardzo mocno wszystkich czytelników, Ginny ♥

4 komentarze:

  1. Tyle czekałam i się doczekałam :D Rozdział jak zawsze - świetny! Czekam na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. http://zycie-inne-niz-zawsze.blogspot.com/?m=1 zapraszam do siebie :)



    Dzisiaj znalazlam twoje opowiadanie i......strasznie mi sie podoba! :) oby tak dalej. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hermiona i Fred powinni się pocałować :(

    OdpowiedzUsuń
  4. czasami troszkę zbyt ogólnie, ale może to tylko moje opisowe zboczenie. Generalnie jest bardzo ciekawie, poczytam sobie jeszcze troszeczkę.

    Przy okazji
    http://fremionestory.blogspot.com/2016/03/purpurowa-nadymka.html

    zapraszam na trzeci rozdział, może zaciekawi Was co dzieje się w moim magicznym świecie Fremione?
    mile widziane wasze pozytywne, negatywne, budujące, niebudujące komentarze. :)

    OdpowiedzUsuń