- Naprawdę uwierzyłeś, że mogłabym Cię pocałować? - zapytała z rozbawieniem. Malfoy nie odpowiedział miał minę przegranego, wystawionego, rozzłoszczonego i tak się zresztą czuł. Gryfonka patrzyła na niego z politowaniem i w końcu zrozumiała. Przestała się śmiać. On patrzył prosto w jej czekoladowe oczy, a ona wpatrywała się w... Wcześniej by powiedziała, że to dwa stalowe kółka przytwierdzone do twarzy małpy, ale teraz? Teraz były oczami pełnymi smutku i niezrozumienia. Po chwili już takie nie były. Znowu były zimne jak wcześniej. Zagrzmiał dzwonek oznajmiający rozpoczęcie się opieki nad magicznymi stworzeniami, który potoczył się echem po jeziorze. Malfoy potrząsnął głową i bez słowa ruszył ku chatce Hagrida. Hermiona stała jeszcze chwilę, ale opamiętała się, chwyciła swoją torbę i również skierowała się w stronę zakazanego lasu. Nie to niemożliwe, myślała, a jednak. Czyżby on, Malfoy mógł czuć cokolwiek do takiej szlamy jak ona? Nie raczej nie. Zaśmiała się w duchu, ale po chwili znowu zmarkotniała. Znowu czuła odrętwienie na całym ciele, we wszystkich wnętrznościach. "O jeden problem więcej" westchnęła.
Listopad przyniósł duże ochłodzenie i szaleńcze wiatry, więc Hagrid uznał, że zrobią sobie lekcje o smokach. Wszyscy uczniowie trochę się wystraszyli kiedy poprowadził ich w stronę Zakazanego Lasu, bo wiedzieli, że Hagrida stać na to, aby pokazać im prawdziwego smoka, dlatego odetchnęli z ulgą kiedy pozwolił im usiąść wokół ogniska. Wytłumaczył im, że chociaż smoki powinni przerabiać dopiero na poziomie owutemów to chciał, aby chociaż trochę je poznali i żeby każdy napisał esej o wybranym gatunku smoka w ramach "projekciku". Większość uczniów nie słuchała co mówi Hagrid, chociaż wyjątkowo opowiadał bardzo na temat i prawie się nie jąkał. Na początku dziewczyna próbowała go słuchać, ale po chwili jej myśli odleciały, opuściły jej ciało. Czuła tylko kłujący ból, który nie ustawał. A ona nie chciała, aby ustał. Przypominał jej o tym co zrobiła. O zdradzie. To była jej kara za to co zrobiła. Dzwonek wyrwał ją z otępienia na kilka sekund, a później wolno skierowała się do zamku, nawet nie zaszczycając spojrzeniem starego przyjaciela, który jej pomachał. Wykorzystała kilka skrótów i jako jedna z pierwszych osób dotarła do wieży Gryffindoru. Zalana łzami pobiegła do dormitorium.
Jeszcze 20 schodów, 15...10...3... wpadła i rzuciła się na łóżko. Chciała krzyczeć. Tak, aby każdy ją usłyszał, a zarazem tak aby nikt nie słuchał. Jej ciało przeszył dreszcz, nie mający nic wspólnego z chłodem wdzierającym się do zamku. "Fred, Dean, Malfoy, Fred, Dean, Malfoy..." Nienawidziła siebie, chciał skoczyć z wieży Astronomicznej, skończyć to co zaczęła. Objęła nogi rękami i ułożyła na prawym boku. Po godzinie była lodowata, ale nie przykryła się kocem, nie była zdolna do poruszenia żadną częścią ciała. Czuła się w nim obca, taka nijaka, osamotniona, przezroczysta, niezauważalna. Nie wiedziała ile czasu leżała w swoim łóżku. Spojrzała przez okno, było już ciemno. Po kilkunastu minutach zegar wybił dwudziestą. Nie zeszła na kolację, ale zmusiła się do wstania i odrobienia pracy domowej. Przywołała potrzebne podręczniki i kilka zwojów pergaminu. O godzinie dwudziestej drugiej wszystko już skończyła i zasłoniła kotary. W tym momencie weszły Lavender z Parvati. Dziewczyna leżała twarzą w poduszce, a łzy płynęły jej z oczu. Nie spała całą noc.
*
O czwartej rano wstała i poszła do łazienki. Woda parzyła jej zimne ciało. Kiedy skończyła spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Miała piasek pod oczami, a policzki były zapadnięte, bez żadnego koloru. Skóra jakoś jej pobladła. Gryfonka zarzuciła na siebie szary golf i powoli skierowała się do drzwi. Pokój wspólny był całkiem pusty i jakoś zbyt cichy. Hermiona opadła na kanapę w rogu i zamknęła oczy. Te chwile, w których mogła się uśmiechać minęły. Po kilku albo kilkunastu minutach usłyszała kroki dochodzące ze schodów prowadzących do dormitorii dla chłopców. To Harry zszedł bardzo wcześnie. Najwyraźniej on również nie mógł już spać. Spojrzał na nią i nieznacznie kiwnął głową. On ją rozumiał. Usiadł koło niej, a ona oparła głowę o jego ramię. O wpół do ósmej oboje wzięli swoje rzeczy i w milczeniu ruszyli ku Wielkiej Sali. Jako pierwsi zajęli miejsca przy stole gryfonów. Harry nalał mocnej herbaty do jej pucharu a ona wypiła ją tak szybko, że czuł falę gorąca przechodzącą przez jej ciało. Próbowała zjeść tosta, ale każde kolejne kawałki zdawały się nie przechodzić przez jej gardło, więc rzuciła go na talerz. W drodze na zielarstwo postanowiła wyrzucić Malfoya z głowy i zapomnieć o tym co się zdarzyło nad jeziorem.
*
Kiedy kilka godzin później dzwonek ogłosił przerwę na obiad, popędziła do wieży domu lwa. Na czwartym piętrze, w jednym z tajnych przejść wpadła na jakiegoś ślizgona prawdopodobnie z siódmej klasy.
- Przepraszam. - Powiedziała bezbarwnym głosem nawet na niego nie spoglądając.
- Nie, to ja przepraszam. - Stanęła tak gwałtownie, jakby stopy nagle wtopiły się w podłogę. Obejrzała się. "Nie, nie, chyba się przesłyszałam" pomyślała, bo uznała, że przeprosiny ze ślizgona i to jeszcze wobec niej, szlamy z Gryffindoru były po prostu niedorzeczne i śmieszne. Zamrugała kilka razy oczami i zobaczyła twarz tego chłopaka. Nigdy go nie zauważyła. Był bardzo blady, a kosmyki czarnych włosów opadały mu na twarz. Wysoki i szczupły, nie chudy. Uśmiechnął się blado z lekkim politowaniem na widok jej zdziwienia i powiedział:
- Nie wszyscy ślizgoni są tacy. - I uśmiechnął się jeszcze bardziej. Hermiona próbowała odwzajemnić uśmiech, ale chyba nie za bardzo jej to wyszło. Obrócił się i ruszył na dół, a dziewczyna powoli z myślami pędzącymi w daleką przyszłość skierowała się do wieży Gryffindoru.
Super rozdział :) Hermiona ma kłopot :) Coraz więcej facetów nią zainteresowanych :) Niech lepiej Fred się postara ! :)
OdpowiedzUsuńSuper! Chcę Fremione, now! :D Życze weny i czekam na next!
OdpowiedzUsuńw ankiecie była opinia jednej osoby, Dość kiepski, ale nie najgorzej. Nie rozumiem jak ktoś mógł tak napisać, jesteś super i masz fajny styl pisania :3
OdpowiedzUsuńHej, hej!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam całość w nocy i teraz, więc twoją winą jest, że się nie wyspałam:(
Cała fabuła i akcja jest naprawdę udana, ni za wolno, ni za szybko, więc jest dobrze.
Zdarzają ci się literówki, błędy interpunkcyjne i składniowe, niestet, ale to bardziej w początkowych rozdziałach. Widać, że z każdą notką rozwijasz się coraz bardziej i to na lepsze.
Pare razy zdarzyło ci się zmienić narratora na Hermione, co mnie zraziło, ale nie występowało w większej mierze.
Ale już dosyć mojego czepialstwa, bo cała reszta wypadła naprawdę dobrze i przyćmiła wady.:)
Dodaję cię do obserwowanych i czekam na następną notkę, która będze...?
Pozdrawiam i Życzę weny! Wesołych Świąt!
~Salvio
A gdzie Fred?
OdpowiedzUsuńA teraz chyba będę bluźnić, bo coś się we mnie zagotowało.
Hermiono Granger, jeżeli jeszcze raz potraktujesz mojegomenszaDracona<3 jak ostatnie ścierwo to obiecuję, że ci wydłubę oczy i powieszę na drzwiach.
Wow, nawet nie użyłam nacenzurowanych słów. Samokontrola level hard.