Music

środa, 9 października 2013

Rozdział 10 - Kolega czy chłopak?

Po południu Hermiona miała ostatni raz przećwiczyć wszystko z Deanem na pracę dla profesora Vingt'a. Mieli się spotkać o godzinie 17.00 w opuszczonej sali na pierwszym piętrze. Już kilka razy tam ćwiczyli. Kilka minut przed ustaloną porą dziewczyna zaczęła się wspinać po schodach, które prowadziły na pierwsze piętro. Kiedy już się znalazła na piętrze ruszyła korytarzem w prawo, a później skręciła w drugie drzwi na lewo. Dean już na nią czekał. Hermiona mimowolnie się uśmiechnęła, a on odwzajemnił uśmiech.
- To co? Tak jak zawsze? - zagadnął.
- Jasne. - Stanęła naprzeciw niego, oddalona o kilkanaście metrów z wyciągniętą różdżką. Kiedy wyciągnęła różdżkę zaczęła liczyć w myślach. 10...9........4...3...2...1...! W tym momencie Dean strzelił w nią zaklęciem porażenia ciała a ona je zablokowała. Teraz Hermiona zaatakowała zaklęciem rozbrajającym i Dean wyczarował tarczę. Rzucali i blokowali swoje uroki przez 2 minuty a później przestali jakby sami zostali zaczarowani.
- Świetnie nam poszło! - ucieszył się chłopak.
- No nieźle było. To może jeszcze raz?
- Jak sobie życzysz. - Dean skłonił się lekko z udawanym oddaniem. Dziewczyna zaśmiała się a on stanął naprzeciw niej. Zaczęli miotać w siebie zaklęcia. "Zrobił minę jak..." Hermiona nie zdążyła dokończyć tej myśli, bo akurat ona miała zablokować jego zaklęcie rozbrajające, które nieszczęście trafiło ją prosto w pierś. Różdżka wyrwała jej się z ręki, a ona sama została odrzucona w tył. Zamknęła oczy i skuliła się nie chcąc uderzyć się w głowę. Opadła na podłogę i leżała tak kilka sekund, aż znowu nie poczuła tej cudownej woni magnolii. Otworzyła oczy. Chłopak klęczał nad nią, a na jego twarzy malowało się przerażenie. "Był taki przystojny kiedy się martwił" pomyślała i mimowolnie lekko się uśmiechnęła. Spróbowała usiąść i poczuła ciepłą dłoń Deana na plecach, która pcha ją delikatnie do góry. Rozejrzała się po pokoju. Klasa wyglądała tak jak przed chwilą, a jej partner ciągle miał minę wskazującą, że się martwi.
- Przepraszam, myślałem, że to zablokujesz. Jak się czujesz? Nic ci nie jest? Prze...
- Spokojnie, Dean. - Przerwała mu Hermiona. - Wszystko gra. Po prostu nagle się zamyśliłam nawet nie wiem o czym myślałam. - Skłamała. Doskonale wszystko pamiętała. Fred, Dean... Spróbowała wstać. Podał jej rękę, a ona ją uchwyciła. Była ciepła, lecz nie gorąca. Korzystając z pomocy szybko stanęła na nogi, ale lekko się zachwiała.
- Chodź. Na dzisiaj nam starczy ćwiczeń i tak świetnie nam idzie. - Miona ruszyła wolno w stronę drzwi, a Dean otoczył ją ramieniem. "Teraz musieli wyglądać jak para. Oby Fred tego nie zobaczył" Hermiona jęknęła w duchu. "No tak. Ja wyglądam jakbym była rozmarzona, w niebo wzięta jak Luna i jeszcze jego ręka". A wręcz przeciwnie cieszyła się. Czuła się przyjemnie. Sprawiało jej to radość. To, że ktoś jest obok. Nie zorientowała się kiedy doszli do portretu Grubej Damy. Rozkoszowała się chwilą przyjemności. Pokój wspólny był zatłoczony jak zawsze o tej porze. Na szczęście nie było ani Freda, ani Georga, ani Lee Jordana.
- Hermiona! Nic ci nie jest? - Bańka mydlana prysła. Wróciła do świata rzeczywistego. Miona zobaczyła zatroskaną twarz przyjaciółki. Dean ją puścił i pozwolił zaopiekować się nią Ginny.
- Pobladłaś.
- Spokojnie. Wszystko gra. Dostałam tylko zaklęciem rozbrajającym. Muszę się tylko położyć. - Ginny zaczęła prowadzić ją w stronę dormitoriów.
- Dean? - przystanęły. - Przykro mi, że nie mogliśmy poćwiczyć więcej. Przepraszam.
- Daj spokój. I tak jutro dostaniemy W. - uśmiechnął się. Ona też.
- Mam nadzieję. Dziękuję. - uśmiechnęła się jeszcze szerzej i zrobiła coś czego nikt się nie spodziewał nawet ona sama. Wspięła się na palce i musnęła jego policzek ustami. Kiedy tylko to zrobiła zniknęła na schodach. Jej myśli zawirowały. Wspinała się po stopniach. Słyszała głos przyjaciółki, ale nic do niej nie docierało. Łzy lały się po policzkach jak krople deszczu. Na samej górze wbiegła do dormitorium. Dzięki bogu było puste. Rzuciła się na łóżko twarzą do poduszki. "Co ja zrobiłam?! Teraz Dean sobie pomyśli, że mi bardzo zależy, a to nieprawda! Ale czy na pewno? Przecież kocham Freda i dobrze o tym wiem. Ale jednak Dean jest taki uroczy i..." Łzy spływały po jej gładkiej skórze. Podniosła głowę. Ginny siedziała na skraju jej łóżka. Minę miała zaskoczoną i pełną współczucia.  Hermiona usiadła koło niej i położyła głowę na jej ramieniu. Przyjaciółka objęła ją rękami.
- Nie mów nic. Wiem. - szepnęła. "Ginny zawsze wiedziała co mi chodzi po głowie". Siedziały  w milczeniu obok siebie dobre kilkanaście minut.
- Powiesz mi o co chodzi? - zagadnęła cicho ruda, widząc, że po policzkach nie płyną już łzy.
- Powiem. Ale nie teraz. Muszę zostać sama. - Nic nie odpowiedziała tylko ścisnęła ją mocniej i wyszła. Hermiona znowu rzuciła się na łóżko, a jej myśli błądziły pomiędzy dwona chłopakami, którzy odwrócili jej życie do góry nogami. Po godzinie jej dziennik zaczął się świecić. Usiadła i wzięła go do ręki. Otworzyła go i na stronie gdzieś w środku zobaczyła świeży napis.
" W PW o 19.00?" - To krótkie zdanie sprawiło, że się lekko uśmiechnęła.
" Jak zawsze." - Napisała powoli i starannie.
" :) " - Znowu się uśmiechnęła. Popatrzyła na zegarek. Już za dwadzieścia. Czas się ogarnąć. Spojrzała w lustro. Wyglądała okropnie. Włosy miała posklejane, a oczy napuchnięte. Chwyciła szczotkę do ręki i zaczęła rozczesywać kołtuny. Po kilu minutach wzięła tusz do rzęs i starannie pomalowała oczy. Użyła jeszcze pomadkę i po dokładnym obejrzeniu się zaczęła schodzić powoli schodami.

3 komentarze:

  1. Super rozdział :-) choć nie mogę doczekac się chwili w której Hermiona zostanie wreszcie dziewczyną Freda :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na to trzeba czekać, bo to najbardziej ekscytujący moment w całym opowiadaniu. Ja tam lubię, kiedy zostają parą dopiero po jakimś czasie. Po jakichś problemach :)
    Rozdział troszkę krótki, przydałby się dłuższy :)
    Zapraszam do mnie, na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwaga, będę bluźnić bez cenzury. Dzieci proszę o zamnknięcie oczu.
    Trzy...
    Dwa...
    Jeden...
    HERMIONO GRANGER TY PODŁA, PUSTA SUKO!!! ROZKAZUJĘ CI ODPIERDOLIĆ SIĘ OD TEGO ZJEBANEGO KUTASIARZA DEANA!!! DEANIE TOMASIE TY CHUJU ZAKRZYWIONY, MASZ ZOSTAWIĆ GRANGER W SPOKOJU ALBO ZGINIESZ ŚMIERCIĄ TRAGICZNĄ!!!
    ...chwila na oddech...
    A TY FREDZIE WEASLEY JAK NIE RACZYSZ DOBRAĆ SIĘ DO HERMIONY TO CI TE RUDE WŁOSY Z GŁOWY POWYRYWAM A POTEM WPAKUJĘ CI JE DO GARDŁA!!!
    Ekhem...
    To już znasz moją opinię do tego rozdziału. Mało rzeczy jest w stanie doprowadzić mnie do bluźnienia bez cenzurki.

    OdpowiedzUsuń