Music

sobota, 8 marca 2014

Rozdział 18 - Coś się zmieniło

Następnego ranka Hermiona wstała wcześnie i leżała w łóżku, jak najdłużej rozkoszując się swoim ciepłym posłaniem. W końcu jednak rozsunęła kotary i spojrzała przez okno. Przez całą noc napadało tyle śniegu, że błonia pokryły się grubą warstwą, a chatka Hagrida została zasypana prawie do połowy. Ciągle padał śnieg. Dziewczyna wzdrygnęła się myśląc o mroźnym wietrze w drodze do Hogsmeade. Wzięła szybki prysznic i zaplotła z włosów luźny warkocz z boku głowy. Założyła legginsy i na to jeszcze ciemne dżinsy. Do tego kremowy sweter i wysokie kozaki z czarnej skóry. Spakowała do czerwono-złotej torby kilkadziesiąt galeonów, sykli i knutów. Miała zamiar zrobić zakupy świąteczne w Miodowym Królestwie, sklepie odzieżowym Gladrag, sklepie u Derwisza i Bangesa oraz u Zonka. Uwielbiała Boże Narodzenie i wszystko co się z nim wiązało. Zakupy świąteczne były tradycją i wcale jej nie nudziły. Zawsze miała dylematy, ale uśmiech na twarzach rodziny i przyjaciół był bezcenny. Za dziesięć dziewiąta zabrała płaszcz, szalik, czapkę i rękawiczki i zeszła do pokoju wspólnego. Ginny pojawiła się zaraz za nią. Ogniste włosy związała w koński ogon, a pod pachą niosła te same części garderoby co przyjaciółka. Ostatnio bardzo wydoroślała, zauważyła Miona. I już nie boi się Harry'ego zaśmiała się w duchu.
- Cześć. - Hermiona rozpromieniła się na jej widok.
- Idziemy?
- Pewnie. - Ruda odwzajemniła uśmiech i pchnęła drzwi. Usiadły przy stole Gryfonów i zaczęły jeść tosty z jajkiem i bekonem. Wyłowiły Jacoba wzrokiem wśród Ślizgonów. Kiedy skończyły podszedł do ich stołu. W tym samym czasie wstało wielu innych chłopców, ale żaden nie miał "tego czegoś". Jacob wyglądał na rozluźnionego i szedł jakby od niechcenia, ale wyglądał jak prawdziwy dżentelmen i uwodziciel. Harry, Ron, Draco i wszyscy inni mogli tylko pomarzyć o tym wrodzonym uroku.
- Dzień dobry moje panie. - Powiedział. Dziewczyny wstały i stanęły naprzeciwko niego.
- To jest właśnie Ginny. Moja przyjaciółka. - Jacob uśmiechnął się jeszcze bardziej, ale wyglądał nieco inaczej. Jakby się czegoś obawiał. A może Hermionie tylko się zdawało?
- Miło mi cię wreszcie poznać. To co idziemy? - Gryfonki skinęły głowami i razem wymaszerowali w stronę dziedzińca. Filch już czekał by wszystkich przeszukać swoim wykrywaczem. Stanęli na końcu kolejki.
- To jakieś nienormalne. Przecież na razie WYCHODZIMY z zamku, a nie WCHODZIMY. - Oburzyła się Ginny.
- Ta, jakiś absurd. Ale każdy zna Filcha. - Skwitował Jacob. Cała trójka się roześmiała. W końcu, po długim sprawdzaniu woźny ich przepuścił i "byli wolni" przynajmniej na cały dzień. Owinęli się szczelniej szalikami i ruszyli w stronę wioski. Po kilkunastu minutach cali zziębnięci i przemoczeni z ulgą weszli do pubu "Pod trzema miotłami". Jak zwykle było tłoczno, ale bez problemu znaleźli wolny stolik przy kominku. Zamówili piwo kremowe i zaczęli gawędzić o pracach domowych, nauczycielach i innych pierdołach. Jacob co jakiś czas rozglądał się nerwowo po sali i się nie uśmiechał, patrzył czujnie na dziewczyny. Nic się nie wydarzyło, więc odetchnął z ulgą kiedy wyszli na świeże powietrze. Postanowili odwiedzić Miodowe Królestwo. Jak zwykle cukiernia była pełna. Mnóstwo uczniów dźwigało co tylko zdołali unieść. Cała trójka się rozdzieliła. Każdy poszedł w stronę innego regału. Hermiona wyjęła listę osób i sugestii co do prezentu. Na samej górze byli oczywiście rodzice, Harry, Ron i Ginny. Dla mamy i taty wybrała miętowe cukierki, które odświeżały usta na 24 godziny oraz samoczyszczące nici do zębów. Dla Harry'ego, Rona i Ginny miała inne prezenty, więc jako dodatek kupiła miodowe znicze i karmelowe miotły. Wielkie pudło fasolek dla Jacoba i czekoladowe niespodzianki dla bliźniaków. Ponadto wzięła jeszcze truskawkowe bombki z niespodzianką, lodowe sopelki i cukrowe śnieżynki, a do tego kilka pudełek czekoladowych żab. Stanęła w kolejce do kasy i spakowała wszystko do torby. Przed drzwiami czekała chwilę na resztę wycieczki i ruszyli przed siebie główną ulicą. Po drodze do sklepu Zonka wstąpili do Gladraga. Hermiona kupiła białą, zwiewną sukienkę dla Ginny. Przyjaciółka niczego nie świadoma pomagała Jacobowi wybrać koszulę. U Zonka planowała kupić coś dla bliźniaków i tak też się stało. Znalazła świetny poradnik dla początkujących dowcipnisiów. Sprzedawca, który bardzo dobrze znał Freda i Georga zapewnił ją, że go nie kupili. Teraz tylko prezent dla chłopców. Cała trójka uznała, że z chęcią napiliby się herbaty, więc skoczyli do herbaciarni pani Puddifoot. Nie było tam zbyt dużego ruchu. Najczęściej przebywali tu zakochani, więc herbaciarnia była najbardziej obleganym miejscem w walentynki. Zamówili sezonowe herbaty z cynamonem i pomarańczą. Kiedy po południu wracali do zamku wiatr wiał o wiele mocniej, a płatki śniegu szalały na wietrze. Temperatura spadła i kiedy w końcu dotarli do zamku byli przemoczeni i pewni, że choroba ich nie oszczędzi. Skierowali się w stronę bramy, ale nagle poleciała w nich wielka śnieżka, która trafiła Ginny prosto w twarz. Ron zarechotał ciesząc się z trafienia siostry.
- Ja im dam! - Warknęła dziewczyna i rzuciła Hermionie torbę. Po chwili obrzucała braci i Harry'ego śnieżkami wirując pomiędzy nimi. Jacob również się dołączył. Kiedy Harry z Ronem zrozumieli kim on jest osłupieli, że ich nie wyzywa. Ruda wykorzystała okazję i trafiła Rona w ucho. Hermiona czekała z boku, aż będą mieli dość. W końcu wszyscy wylądowali w zaspie i "pudrowali się" świeżym śniegiem. Kiedy weszli do zamku (przechodząc przez bariery Filcha) byli tak mokrzy, że zostawiali jezioro za sobą zmierzając do wieży Gryffindoru. Dziewczyny poznały ze sobą chłopaków i rozstali się przy wielkiej sali. Cała szóstka w swoich dormitoriach zrzuciła mokre ubrania i wzięła gorący prysznic. Hermiona najmniej zmoczona pierwsza zeszła do pokoju wspólnego i zajęła miejsca przed kominkiem. Na stoliku położyła czekoladowe żaby i otworzyła jedną. Zaraz po niej zeszli Harry z Ronem, Ginny i w końcu bliźniacy. Wszyscy raczyli się czekoladowymi żabami aż każdy zjadł chyba z pięć. Fred i George wrócili do swojego dormitorium mówiąc, że mają pracę, a Ron wyciągnął szachy czarodziejów. Aż do kolacji nie musieli się niczym martwić.
-----------------------------------------------------------------
Witajcie czarodzieje <3 Wreszcie kolejny rozdział. Bardzo długo czekaliście, ale jest :) Przekroczyłam magiczną liczbę 7000 wyświetleń ♥ Dziękuje ♥ Bardzo pilnie szukam dobrej bety na stałe :* Muszę powiedzieć, że napisałam już miniaturkę, ale bez bety nie chce jej publikować. Piszcie na stronkę Adminka Ginny lub na e-mail. Nie zdradzę o czym jest miniaturka, ale mi się podoba i mam nadzieję, że wam też będzie.

3 komentarze:

  1. Fajny rozdział :)
    Czekam na tę miniaturkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam dzisiaj w całości Twojego bloga i z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały :D Świetny rozdział, chociaż wg mnie jest trochę za krótki ;A;

    OdpowiedzUsuń
  3. Spodziewałam się czegoś innego po tytule...

    OdpowiedzUsuń